Patron szkoły
![]() |
Edward Szymański
9 IX 1907 - 15 XII 1943 |
---|
Rodzina Edwarda Szymańskiego wywodziła się ze wsi Komorów pod Sochaczewem. Dziadek Wojciech był szewcem. Poeta utrwalił w „Odzie do mojej córki” chłopski rodowód jej pradziada:
maleńka-
nie umiał pisać ni czytać.
Twego dziadka ojciec
Modlił się często, jadł rzadko.
Skórę miał twardą na rękach
Od raszpli i od kopyta.
Chłopskie buty klepał i łatał
Pradziadek Wojciech...
Syn Wojciecha, Antoni, przyszły ojciec poety, nie został w rodzinnej wsi - skończył na miejscu trzy klasy szkółki, trochę pracował u kowala wiejskiego, a następnie udał się szukać szczęścia do Warszawy. Stał się metalowcem, rozpoczynając od praktyki u Gerlacha. Zamieszkał na Woli, ożenił się z Józefą Frankowską. Towarzyszka życia Antoniego, przyszła matka Edwarda, pochodziła ze zubożałej szlachty, srodze represjonowanej za udział w powstaniu styczniowym. Mieszkanie Szymańskich mieściło się w Warszawie, przy ulicy Wolskiej. Tam też przyszła na świat trójka ich dzieci: Edward, Maria, Kazimierz. Edward urodził się 9 września 1907 roku. W przyszłości precyzyjnie określił położenie swego „kraju lat dziecinnych”:
od gwizdu syren huczały dni w gorączce
w tysiąc młotów
po sekund blachach
Za kominem Ursusa wstawało obce słońce,
Zachodziło
Za komin Gerlacha (…)
Było takie podwórze tuż za ścianą przędzalni
Komórka
Nad komórką sadza
Rodzina zajmowała małe mieszkanie. Matka była osobą zaradną. Umiała wychowywać dzieci w niełatwych warunkach tamtych lat. Dbała nie tylko o to, by miały czyste ubrania i nie były głodne; ale także o ich naukę, spokojny sen. Ojciec był niedoścignionym przykładem, uosobieniem siły męskiej. Edward od najmłodszych lat zaglądał do skrzyni z ojcowskimi narzędziami, wielkim świętem było wspólne majsterkowanie ojca i syna. Często przysłuchiwał się rozmowom robotników -związkowców, którzy odwiedzali ojca -aktywnego działacza robotniczego Polskiej Partii Socjalistycznej.
twarde dusze i twarde dłonie.
Tylko ojciec ma plecy zgarbione
i gdzieniegdzie siwy włos na skroni.
Odkąd sięgnę pamięcią, co rano,
Gdy na woli zabrzmią syren ryki-
Ojciec wstaje, idzie do fabryki
Kuć żelazo dłonią spracowaną.
...Tak niedawno byłem jeszcze pędrakiem
sam pamiętam w życiu wiele stacji.
Tylko ojciec był zawsze jednaki,
Zawsze silny i zawsze miał rację.
W 1913 roku wstąpił do drugiej klasy szkoły fabrycznej. Kiedy wybuchła I wojna światowa matka zabrała dzieci i wyjechała na wieś do rodzinnego Komorowa, ojca zabrano na przymusowe roboty do Niemiec.
Dopiero po zakończeniu działań wojennych w 1918 r. rodzina Szymańskich zamieszkała ponownie w Warszawie, Edward podjął naukę w gimnazjum. Od klasy szóstej pisał, wygłaszał swoje utwory poetyckie. Pasjonowała go łacina
i nauka języków obcych. W 1925 roku zdał maturę i rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim.
Dla zdobycia środków do życia podejmował różne formy zarobkowania: był urzędnikiem pocztowym, drukarzem, nauczycielem w szkole wieczorowej, mierniczym, w związku z tym przez jakiś czas wędrował po Lubelszczyźnie. Tu poznał swą pierwszą żonę-nauczycielkę wiejską, Marie Patryn, która niestety zmarła w kilka miesięcy po ślubie. Później Edward Szymański używał pseudonimu, pochodzącego od imienia i nazwiska zmarłej: „Marian Patryn”. Po kilku latach poznał Natalię Ładoszównę i ożenił się po raz drugi. Urodziły się wyczekiwane i upragnione przez poetę dzieci - najpierw córka Ewa, a potem syn Łukasz.
Na początku 1938 r. Szymańscy przeprowadzili się z Warszawy na wieś. Zamieszkali w rodzinnej wsi Ładoszów-Drgiczu koło Stoczka Węgrowskiego, pobudowawszy na małym kawałku ziemi trzypokojowy domek. Tam zastał poetę wybuch II wojny światowej.
Usiłując w dniach klęski wrześniowej przedostać się za Bug, Szymański padł ofiarą groźnego wypadku: potrącony przez samochód wojskowy doznał pęknięcia i wgniecenia czaszki. Po dwutygodniowym pobycie w szpitalu w Sokołowie Podlaskim wrócił do domu, ale przez pół roku nie opuszczał łóżka. Po roku musiał poddać się trepanacji. Do pełnego zdrowia nigdy już nie powrócił.
Dom Szymańskich zaczął stawać się przystanią dla wszystkich prześladowanych przez hitlerowców. Szymański cały czas tworzył podpisując swoje utwory różnymi pseudonimami: wspomniany już wcześnie Marian Patryn, E. Ski., Edex, Maria Błońska, czy Donald Browning. Jeden z jego wierszy, „Zdobywczym krokiem”, stał się hymnem powstałego w 1943 r. Związku Walki Młodych. Tu na wsi zrobiło się niebezpiecznie. Rodzina wymogła na poecie, by zmienił miejsce zamieszkania. Wyprawiła go do wsi Pniewnik, odległej od Drgicza o 22 km. Odległość ta dawała szansę Natalii Szymańskiej do odwiedzania męża, pokonywała tę odległość na rowerze. Szymańskiemu brakowało atmosfery rodzinnej, tęsknił za żoną i dziećmi. Dzieciom przesyłał listy i przepiękne artystyczne wycinanki. Listy wyrażały ogromną tęsknotę za bliskimi. A oto dwa z zachowanych listów do dzieci:
Tak zawsze robią kochane knotki, a wy jesteście najmilsze ze wszystkich knotków świata.
Teraz podobno uczycie się w domu, macie własną szkołę i pracujecie, jak te lale. Kiedy do was przyjadę, będziecie już oboje bardzo mądrzy. Bo na pewno wam się nauka podobna tak samo, jak i mnie się podobała. Dlatego i ja jestem mądry, poszukałem sobie najpiękniejszej na świecie mamusi i ta mamusia urodziła najśliczniejsze dwa krasnoludki. Może wy też znacie te krasnoludki?
Posyłam Ewuni oddzielną wycinankę, a dla mojego syna zostanie ten list z wycinanką i z konikiem. Posyłam też dwadzieścia złotych na cukierki. Myślę, że mamusię też poczęstujecie.
Mamusia ma już teraz 35 lat. Jest strasznie smarkata i nigdy nie będzie dorosła tak, jak ja. Ale że jest jeszcze lepsza, niż samo słońce i jeszcze ładniejsza, niż samo niebo-więc ją mocno wyciskajcie i to nie tylko od siebie, ale i ode mnie. Bo ja jestem daleko i muszę się wami wyręczyć. Chyba, że nie chcecie.
A teraz was sam całuję. Pamiętajcie o mnie i pomagajcie mamusi żyć nawet wtedy, kiedy jest zdrowa.
Wasz tatuś,
Edward Szymański
9 VI 1943 r. Edward Szymański został aresztowany przez gestapo. Przewieziono go do siedziby gestapo w Mińsku Mazowieckim, a następnie wysłano do Warszawy na Pawiak. 14 IX został wraz z grupą 132 więźniów wysłany do Oświęcimia.
Szymański był człowiekiem chorym na serce, po przebytej trepanacji czaszki nigdy nie wrócił do swych dawnych sił. Nie wiadomo, jak umarł. Oficjalne zawiadomienie przekazane przez gestapo z Sokołowa żonie nie zawierało żadnych szczegółów. Data zgonu podana oficjalnie na zawiadomieniu mówiła, że stało się to 15 grudnia 1943 r. Tego dnia przeprowadzano w obozie kwarantanny w Brzezince selekcję, podczas której wybrano do gazu 338 więźniów. W tym samym dniu zabito ich w komorze gazowej.
Prochy Edwarda Szymańskiego zostały wsiane w ziemię oświęcimską - tak jak milionów jego poprzedników i następców.
Człowiek uległ przemocy i śmierci, ale zostały wiersze i pieśni. Poezja Szamańskiego żyje nadal. Szczególne miejsce w twórczości poety stanowią wiersze dla dzieci, które pisał od początku pracy literackiej. Pisał w sposób pełen prostoty, wdzięku, humoru, ale i powagi, gdy chciał przekazać małym czytelnikom wiedzę, która powagi tej wymagała. Propagował ideę spółdzielczości. Apelował do zespołowego działania.
Umiał również Szymański trafić do dzieci w wierszach lirycznych.. Są w nich obrazki z życia dzieci „Saneczkowa zabawa”, wiersze o przyrodzie, „Na jeziorze”, wiersze o tematyce folklorystycznej: „Łowiczanka”, „Walczyk” , „Przyleciał ptaszek z Łobzowa”.
W swoich utworach dla dzieci starał się wyjaśnić im czym są pojęcia braterstwa, solidarności, postępu, sprawiedliwości społecznej, szacunku dla pracy.
co wciąż w życiu powraca.
Wielkie, Największe kochanie
I prosta, najprostsza praca.